Zapraszam Was na tekst z cyklu Lato, lato i po lecie, który napisałam w ramach współpracy z portalem Polki na Obczyźnie. Trzy razy w tygodniu blogerki, emigrantki z wielu zakątków świata, dzielą się z Wami przemyśleniami na temat odchodzącego lata. Cała zabawa polegała na tym, że wszystkie musiałyśmy zacząć poszczególne akapity tymi samymi zdaniami, które są w tym tekście wytłuszczone. Najciekawsza w tym cyklu jest możliwość porównania tego, jak tegoroczne lato przebiegało w różnych krajach. Pozostałe teksty zostały napisane przez Polki mieszkające na Krecie, Islandii, w Wielkiej Brytanii, Nowym Jorku, Niemczech, Francji i we Włoszech. Linki do ich blogów znajdziecie na końcu tego artykułu.
Lato w Bahrajnie kończy się dla mnie, kiedy temperatura spada poniżej 35 °C, wedle prognozy może się to wydarzyć w najbliższą niedzielę. Zimą, bo mamy tu tylko dwie pory roku, nadchodzą burze piaskowe, które czasem przypominają śnieżyce. Gdy piach zasypuje autostrady, samochody ślizgają się, jak na lodowisku. W Arabii Saudyjskiej nieraz widziałam mniejsze samochody zmiatane wiatrem wprost do rowu.
Wiem, że lato zaczyna pakować manatki, gdy po wyjściu z klimatyzowanego pomieszczenia nie zaparowują mi okulary słoneczne. Choć wcześniej mieszkaliśmy w Dubaju i Arabii, wysoka, nawet 90% wilgotność powietrza na pustyni nie przestaje nas zadziwiać. Lepkim, rozgrzanym powietrzem niełatwo się oddycha.
Tegoroczne, koronne lato, było inne niż poprzednie, bo każda chwila na tej planecie jest niepowtarzalna. Nasz ekspacki styl życia daje nam wiele okazji, by kontemplować przemijanie. Rzadko spędzamy dwa lata z rzędu w tym samym kraju. W Beninie latem trwała pora deszczowa, zwiększało się zagrożenie malarią, a nieutwardzona droga dojazdowa do naszego budynku zamieniała się w rzekę. W położonej na południowej półkuli Tanzanii, lato przychodziło w czasie polskiej kalendarzowej zimy. W Wietnamie letnie miesiące były nawet bardziej lepkie niż w Bahrajnie. Gdy w Hanoi nadchodziły powodzie, porwane wodą rowery i skutery płynęły głównymi, asfaltowymi ulicami. Chodzenie zalanymi chodnikami groziło porażeniem prądem, bo Wietnam roi się od nieuziemionych kabli.
Jeden plus tego dziwnego lata to to, że przerosło ono nasze najśmielsze oczekiwania. Do pandemii podeszliśmy kreatywnie i bez lęku, nowa rzeczywistość oprócz ograniczeń, otworzyła też nowe możliwości. Gdyby nie koronawirus nie mogłabym wziąć bezpłatnego urlopu, żeby przedłużyć sobie wakacje. W normalnej sytuacji Saqibowi nie daliby wolnego na pięć tygodni. Skoro z Bahrajnu nie dało się dolecieć bezpośrednio do Polski, wynajęliśmy we Frankfurcie samochód i pojechaliśmy w dalszą drogę. Potem Saqib stwierdził, że skoro już mamy środek transportu, to może wybralibyśmy się w podróż po Europie. Otwartość na zaskakujące zwroty akcji zgotowane przez koronawirusa, wyczarowała nam jedną z najlepszych i najbardziej zwariowanych podróży życia. Wiecej na ten temat znajdziecie w tekstach 10 tysięcy kilometrów po Europie, Czym różni sie podróżowanie po Europie w 2020 roku?, Nasz bahrański pies uliczny przeprowadził się do Polski.
A minus to droższe przeloty do Europy. Tego lata mogliśmy zaufać tylko bahrańskim liniom lotniczym Gulf Air. Inne albo nie wznowiły jeszcze połączeń z Bahrajnem, albo zbyt często przekładały i odwoływały loty.
Lato się kończy, a ja nie mogę doczekać się nadciągającej zimy. Z końcem października wyłączymy szumiącą od maja klimatyzację. Otworzymy na oścież drzwi na tarasy, żeby wiatr mógł swobodnie sobie hulać na przestrzał przez całe mieszkanie. Bahrańska zima jest całkiem przyjemna, więc nie zamierzamy tęsknić za latem. Do marca, jak dobrze pójdzie kwietnia, pogoda będzie przypominała europejską wiosnę. W grudniu i styczniu zawieje chłodem, zdarzą się dni poniżej 20 °C. Wyciągniemy swetry i kurtki, bo temperaturę odczuwa się tutaj inaczej niż w Polsce. Rodzice też nie wierzyli, dopóki nie wpadli z wizytą i sami nie poubierali się w swetry, gdy na dworze było 25 °C. Także – byle do zimy!
Poprzedni tekst z tego cyklu ukazał się w środę u Olgi, na blogu Polka na Islandii, następny będziecie mogli przeczytać już w poniedziałek u Anii z Włoch na blogu PLorIT. Posty publikowane są na poszczególnych blogach w poniedziałki, środy i piątki. Więcej informacji znajdziecie na FB i Instagramie portalu Polki na Obczyźnie. Poniżej lista wszystkich blogerek piszących w ramach tego projektu:
Ania z Krety Aniukowe Pisadło, Magda z Nowego Jorku Zgub Się Tam, Dee z Kentu Małe Miasteczko Dee, Agata z okolic Troi Tureckie Kazania, Agnieszka z Lyonu Chatka Baby Jogi, Martyna z Niemiec Życie W Rytmie Slow.