Kiedy pod koniec zeszłego roku Patrycja powiedziała mi, że zamierza zrobić CELTĘ w Wielkiej Brytanii zaproponowałam jej, żeby sprawdziła ofertę International House w Londynie. Trenerzy z tego centrum (między innymi Jan Madakbas) we współpracy z British Council (Paul Harvey) przygotowali i przeprowadzili dwutygodniowy kurs orientacyjny poprzedzający moją DELTĘ (Diploma in Teaching English to Speakers of Other Languages). Byłam i jestem pod ogromnym wrażeniem. Szczególnie zaimponowały mi nie tylko ich wiedza i profesjonalizm, ale także entuzjazm i otwartość. Dlatego z czystym sumieniem, zawsze wszystkim polecam International House London, jako idealne miejsce do robienia CELTY, DELTY oraz wszelkich innych oferowanych przez nich szkoleń. Nie jest to tekst sponsorowany, po prostu dzielimy się z Wami naszymi doświadczeniami :). A teraz oddaję głos Patrycji.
Why?! Why?! Why?!
Mam magistra z filologii angielskiej, a jednak zdecydowałam się na zrobienie CELTY (więcej informacji o kursie tutaj ). Być może zastanawiacie się dlaczego, skoro studiowałam angielski przez pięć lat i teoretycznie po ukończeniu studiów powinnam wiedzieć, jak uczyć (zwłaszcza, że dużo się nauczyłam dzięki wybitnej anglistce i mojej promotorce dr hab. prof. UP Annie Turuli). Powodów jest kilka.
1. W szkołach językowych na całym świecie CELTA często ma większą wartość niż dyplom magistra
Nawet jeżeli posiadamy dyplom z renomowanej uczelni (oczywiście mowa tutaj o polskich uczelniach), CELTA daje nam większe szanse na znalezienie pracy jako nauczyciel angielskiego za granicą. Kiedy kilka lat temu zapytałam o możliwość pracy w szkole językowej w Londynie, na dzień dobry zapytano mnie, czy mam CELTĘ i zasugerowano, żebym wróciła, kiedy będę ją miała.
2. Na studiach jest za dużo teorii i za mało praktyki
Pomimo tego, że intensywny kurs CELTA trwa tylko 4 tygodnie, można się zaskakująco dużo nauczyć. Co najważniejsze, skupia się on głównie na praktycznych aspektach uczenia, oducza złych nawyków, a utrwala te dobre. Otwiera też oczy na wiele szczegółów, które na co dzień mogą nam umykać lub wydawać się mało istotne (więcej tutaj). Dlatego na CELCIE każdy znajdzie coś, aby poprawić swój warsztat pracy. Jak na każdym kursie, mogą się też jednak pojawić zasady, które nie przypadną nam do gustu. Dla mnie było to monitorownie na siedząco, o czym napisałam poniżej.
3. Nauczyciele powinni doskonalić się przez całe życie,
żeby poprawiać skuteczność uczenia. Poza tym nieustanny rozwój zawodowy chroni przed wypaleniem.
Dlaczego za granicą i w International House w Londynie?
Zrobiłam CELTĘ w lutym 2018 roku w International House w Londynie, moimi instruktorami były Celia Noble i Joanna Stansfield (więcej o instruktorach tutaj). Być może jest drożej niż w innych szkołach i instruktorzy są mega wymagający, ale naprawdę warto! Marzyło mi się zrobić CELTĘ właśnie w Anglii, ponieważ studiowałam w Polsce, więc kurs chciałam ukończyć w kraju anglojęzycznym.
Koszt CELTY w trybie intensywnym (4 tygodnie) to 1640 funtów (około 7872 złotych, aktualne ceny kursów tutaj). W cenie zawarta jest opłata rejestracyjna i egzaminacyjna Cambridge. Z tego co się orientowałam, to w innych szkołach w Londynie, CELTA oferowana jest za 1300 funtów (około 6200 złotych). A w Polsce mniej więcej za 5000 zł.
Rozkład dnia na kursie
Kurs zrobiłam w trybie intensywnym. Rzeczywiście jest dużo pracy, ale da się przeżyć. W grupie było 15 osób, z czego większość native speakerów, ale były też osoby z Włoch, Bułgarii, Austrii i nawet 3 osoby z Brazylii. Zajęcia bardziej teoretyczne odbywały się do południa, a praktyczne po południu.
Teoria
Zajęcia teoretyczne nie były suchą teorią i wykładem. Prowadzano je w sposób interaktywny w formie warsztatów. Często pracowaliśmy w parach i grupach. Uczono nas, jak przeprowadzać i planować lekcje. Braliśmy udział w lekcjach modelowych i otrzymywaliśmy materiały z ciekawymi wskazówkami i bardzo dokładnymi planami lekcji, które przydawały się w planowaniu naszych lekcji.
Praktyka
Po przerwie na lunch mieliśmy okazję zastosować teorię w praktyce. Na początku kursu podzielono nas na trzy grupy. Każdy uczestnik kursu uczył co drugi dzień. Reszta wraz z instruktorem miała za zadanie obserwować, jak prowadzimy zajęcia. Po zakończeniu lekcji, był czas na konstruktywny feedback od instruktora i współuczestników kursu. W pierwszej kolejności zwracano uwagę na rzeczy, które nam dobrze poszły i były naszą mocną stroną, a później na rzeczy, nad którymi musimy dalej pracować. Było to bardzo pomocne w przygotowaniu kolejnych lekcji, bo wiedziało się, na co trzeba następnym razem zwrócić szczególną uwagę. W sumie każdy przeprowadził 8 lekcji (6 lekcji po 45min. i 2 lekcje po 60min.) Uczyliśmy 3 grupy na różnym poziomie (intermediate, mid-intermediate i upper-intermediate). Najbardziej podobało mi się to, że grupy były bardzo zróżnicowane pod względem narodowości i kultury. Uczniowie byli ciekawymi osobami z różnych części świata, więc było to bardzo fajne doświadczenie.
Czy jest czas na relaks i czy warto się aż tak żyłować?
Do kursu podeszłam bardzo poważnie, bo (jak się potem okazało) zupełnie niepotrzebnie stresowało mnie to, że nie jestem native speakerem. Czułam, że muszę się jakoś wykazać, tym bardziej, że mam magistra z filologii angielskiej :). Dlatego w tygodniu nie miałam w ogóle czasu na odpoczynek. Tutaj o tym, jak się pozbyć kompleksu non-native speakera. Odpoczywałam jedynie w sobotę, na którą zawsze wyczekiwałam z utęsknieniem, bo nie obyło się bez kilku zarwanych nocy. Nie żałuję, że w czasie CELTY nie miałam czasu na nic innego, bo kurs trwa tylko miesiąc, więc można się poświęcić.
Dostałam PASS B!
Mój wysiłek zaowocował tym, że wszystkie moje prace pisemne zostały ocenione na Excellent, za cztery z ośmiu lekcji dostałam Above Standard, a współuczestnicy kursu nazywali mnie Grammar Queen :). W sumie zdałam CELTĘ na Pass B (lepiej niż wiele moich koleżanek i kolegów native speakerów), ale włożyłam w to bardzo dużo wysiłku.
Panuje przekonanie, że z CELTĄ jest podobnie jak z licencjatem czy magistrem. Gdy ubiegałam się o pracę w szkołach w Polsce, nikt nigdy nie pytał mnie o ocenę. Ostatnio jednak natknęłam się na kilka ofert pracy, gdzie od kandydatów wymagano CELTY zdanej co najmniej na PASS B. Należy pamiętać, że bez względu na to, w jakim centrum lub kraju robi się CELTĘ, oceny przyznawane są według tych samych kryteriów. Co do zdawalności, to na kursie powiedziano nam, że zazwyczaj 5% kursantów zdaje na Pass A, 20% na Pass B, a reszta – Pass. Dlatego CELTA cieszy się zaufaniem i renomą na całym świecie. Tutaj znajdziecie rady jak zrobić CELTĘ bez stresu.
Concept Checking Questions (CCQs)
Jedną z rzeczy, o której na pewno nie zapomnę dzięki CELCIE są CCQs, czyli pytania mające na celu sprawdzenie rozumienia danej struktury gramatycznej lub leksykalnej. Dzięki CCQs unika się zadawania pytań typu: „Co to znaczy?”, albo „Czy rozumiesz?”. Pytania te bowiem w rzeczywistości niczego nie sprawdzają. Jeżeli więc chcemy upewnić się, czy uczniowie rozumieją różnicę, na przykład, pomiędzy „stranger” i „foreigner”, możemy zadać następujące CCQs: – foreigner (Does this person come from another country? Yes. – Do you know this person? Maybe.) – stranger (Do you know this person? No. – Does this person come from another country? Maybe.)
Niektóre zasady wzbudzały wątpliwości
Na CELCIE pojawiły się jednak zasady, do których na początku trudno było się dostosować. Zalecano nam na przykład, żeby monitorować indywidualną, czy też grupową pracę uczniów, z obrotowego krzesła. Na początku nie potrafiłam przyzwyczaić się do przemieszczania się od ucznia do ucznia na krześle i monitorowania na siedząco, bo wydawało mi się to nienaturalne. Wynika to pewnie z tego, że w Polsce nauczyciele prowadzą lekcje stojąc. Taki sam problem podczas kursu miał mój kolega z Brazylii, który powiedział nam, że w Brazylii nauczycielom nie wolno siedzieć podczas lekcji.
Nie trzeba mieć dyplomu, żeby zostać dobrym nauczycielem!
Jeżeli uczenie jest Waszą pasją, możecie wykonywać ten zawód równie efektywnie, jak angliści. Wystarczy zrobić kurs, a później już tylko z CELTĄ przez świat! Rady jak znaleźć pierwszą pracę po CELCIE za granicą, tutaj. Powodzenia!
Jeśli uczyliście albo uczycie angielskiego za granicą, podzielcie się doświadczeniami w komentarzach! Więcej na temat uczenia na świecie, znajdziecie w grupie: Nauczyciele angielskiego (i nie tylko) za granicą
Zdjęcie z zasobów Unsplash.
Inne artykuły z cyklu o uczeniu za granicą:
Jedziesz uczyć angielskiego do Anglii?! (Dominika Bulińska)
Siedem powodów, żeby pozbyć się kompleksu non-native speakera
Jak znaleźć pierwszą pracę jako nauczyciel angielskiego za granicą?
Uczę niemieckiego w Meksyku (Magdalena Surowiec)
CELTA – bo za granicę warto wziąć ze sobą więcej niż białe lico (Michał Juriusz Pieróg)
O uczeniu angielskiego w Brazylii, futbolu, stekach oraz mrożonym piwie opowiada Mariusz Korus
Wyjazd do Meksyku to najcudowniejsze, co mnie spotkało! (Gabriela Głogowska)
O tym jak uczyłam angielskiego w Arabii Saudyjskiej
O tym jak uczyłam angielskiego w Wietnamie
Jak zostałam nauczycielką muzyki w Emiratach (Magda Marcinkowska)
Jak znalazłam pracę w szkole językowej w Wietnamie
[mc4wp_form id=”497″]