• Menu
  • Menu
ciapaty

„Biała z ciapatym, ja pier****!” – tak przywitano nas w Warszawie

Od siedmiu lat regularnie przyjeżdżam z Saqibem do Polski, średnio raz do roku. Od kilku lat odnosimy wrażenie, że zachowania rasistowskie mają coraz większe przyzwolenie społeczne. Kiedyś, co najwyżej, rzucano nam niechętne spojrzenia, teraz coraz częściej zastępowane są one ksenofobicznymi komentarzami. Tytułowy okrzyk „Biała z ciapatym, ja pierdolę!” padł pod naszym adresem w niedzielne popołudnie na stacji metra Wilanowska w Warszawie. Autorami tego elokwentnego stwierdzenia była grupa nastolatków, 17-18 lat. Nikt, z wielu obecnych na stacji osób, nie zareagował. Ze strachu? Czy może nikt nie widział w tym zachowaniu nic niestosownego?

Od słów do czynów

Przemoc słowna mnie nie rusza. Jak słusznie uczą filozofie Wschodu, jedynie ode mnie zależy, jak zareaguję i czy w ogóle to zrobię. Niepokoi mnie jednak, jak ta sama grupka nastolatków, zachowałaby się, gdyby spotkała nas w środku nocy w jakiejś zacisznej uliczce? Zwłaszcza, jeśli młodzieńcy byliby po kilku drinkach. Jak cienka jest granica między groźbą a rękoczynem?

Rasizm i ksenofobia – czy jest się czego obawiać?

Pytanie to zadałam kilku Polkom, żonom Pakistańczyków mieszkającymi na stałe w Polsce. Ich doświadczenia są różne: od neutralnych przez zabawne aż po ogromnie niepokojące. Poniżej przytaczam ich przeżycia, dziewczyny wolały pozostać anonimowe:

      •  „Choć noszę chustę, a mój mąż jest z Pakistanu, w Polsce nigdy nie spotkała mnie żadna nieprzyjemna sytuacja. Jedynie raz ktoś poprosił, żeby mu powróżyć, bo wziął nas za cyganów (śmiech).”
      • „Kiedy mój mąż mieszkał w Polsce z innymi Pakistańczykami, na porządku dziennym było to, że w samochodach mieli przebite opony, wyłamane lusterka, a nawet powybijane szyby. Kolega męża został pobity na klatce schodowej. Odkąd zamieszkaliśmy razem, moi sąsiedzi trochę krzywo na mnie patrzą, ale się tym nie przejmujemy. Około dwóch miesięcy temu miał miejsce najgorszy epizod. Siedzieliśmy na ławce w Parku Szczęśliwickim. W pewnym momencie podchodzi do nas jakiś facet powyżej sześćdziesiątki i mówi: „Ty kurwo, nie masz się z kim zadawać, tylko z bambusem? Wiesz, co się z takimi jak ty, robiło w czasie wojny? Goliło na łyso!”. Mężczyzna był bardzo agresywny, bałam się, że przejdzie do rękoczynów, ale na szczęście brak reakcji z mojej strony całkowicie zbił go z pantałyku. Od tamtej pory noszę gaz pieprzowy w torebce. Poczucie zagrożenia jest, to nie są żarty.”
      • „Na przystanku w Warszawie podszedł do nas jakiś podchmielony typek i zapytał mojego męża: „Jak śmiesz dotykać Polkę?!” Nic nie odpowiedzieliśmy i sobie poszedł.
      • „Mieliśmy dużo nieprzyjemnych sytuacji. Niedawno w biały dzień pod Lidlem jakiś gość próbował dać mi z bani za to, że puściłam się z brudasem. Miałam refleks i w ostatniej chwili szybko się odsunęłam. Dodam, że miałam brzuch pod nosem, koniec siódmego miesiąca ciąży. Od tamtej pory chodzę wszędzie z gazem, a mój mąż z pałką teleskopową, bo po prostu się boimy. Wieczorami mąż nawet nie wychodzi z domu, po co kusić los? Wariatów niestety nie brakuje, a wielu Polaków uważa się za lepszych, czystszych i mądrzejszych. Moja siedmioletnia córka doznała w szkole nietolerancji nie tylko ze strony dzieci, ale także lekarzy.
      • „Od ponad roku mieszkamy w Polsce, oprócz gapiących się czasem ludzi, nie doświadczyliśmy dużo hejtu. Jednak kilka dni temu sąsiad pouczał mnie, żebym czasem nie wracała do Wielkiej Brytanii, bo u nas w Polsce jest lepiej i bezpieczniej. Ostrzegał mnie też, że Pakistańczycy mają dużo żon, są nieokrzesani i nie szanują kobiet. Cóż, starsze pokolenie takie jest, zawsze coś znajdą do powiedzenia, bez względu na to, czy dotyczy to męża, czy innych banalnych kwestii życiowych. Ach, nic tylko pokiwać głową i odejść.”

Oczywiście zdarzają się również polsko-pakistańskie pary, które w Polsce nie spotkały się z przejawami dyskryminacji. Nie wspominam tutaj o nich, ponieważ nie są tematem tego tekstu.

Co znaczy „ciapaty”?

Słowo najprawdopodobniej zostało ukute pod koniec lat dziewięćdziesiątych przez polskich emigrantów w Wielkiej Brytanii. Wiele internetowych źródeł wywodzi etymologię określenia „ciapaty” od płaskich chlebków (chapati) przyrządzanych na subkontynencie indyjskim (Indie, Pakistan, Bhutan Bangladesz, Sri Lanka i Nepal). Chlebki te, porównywane często do naszych podpłomyków, są przepyszne, więc na pierwszy rzut oka w epitecie „ciapaty” nie ma nic pejoratywnego.

W zależności od sytuacji i ładunku emocjonalnego każde słowo może stać się wulgaryzmem. Tak stało się i w tym przypadku. „Mówimy na nich „ciapaci”, bo to brudasy, dlatego mają taki kolor” – dobitnie wyjaśnia Polka od wielu lat pracująca w fabryce w Anglii. Obecnie w Polsce słowem „ciapaty” określa się wszystkich o śniadym kolorze skóry, bez względu na religię czy pochodzenie. Do jednego worka wrzucani są Hindusi, Pakistańczycy, Arabowie, Turcy, Kurdowie, Latynosi, Hiszpanie i Portugalczycy. „Ciapaty” znaczy tyle, co nie-biały, nie-polski, brudny odmieniec, od którego najlepiej trzymać się z daleka. Co nie zmienia faktu, że niektóre Polki w związkach z Pakistańczykami, potrafią nadać temu słowu pieszczotliwy wydźwięk, zwracając się do mężów „mój ciapek” lub „ciapuszek”. O związkach mieszanych więcej przeczytacie w tekście Rozmowa o związkach międzykulturowych i tolerancji.

Zażenowanie i strach

Rasistowskie incydenty budzą we mnie niesmak i zakłopotanie. Wstyd mi za rodaków, którzy dali się omamić ksenofobicznej propagandzie. Mam nadzieję, że Saqib w przyszłości nadal będzie mógł poznawać Polskę i Polaków z jak najlepszej strony. Obym się nie pomyliła. Jakie są Wasze doświadczenia?

Jeśli chcecie nas lepiej poznać przeczytajcie O podróżach i o tym że życie jest szukaniem.

Polecamy też: 

Pakistan. Informacje praktyczne

Rozmowa o związkach międzykulturowych i tolerancji

O wolontariacie w obozie dla uchodźców w Jordanii opowiada Natalia Kaszuba

O podróżach i o tym że życie jest szukaniem

Nasz spontaniczny ślub w Tanzanii

Nasze życie w Arabii Saudyjskiej było interesujące, przyjemne i bezpieczne!

Wywiad z Sadeemką, Ślązaczką, która przeszła na islam

Yovo i Brownie. Czy jesteśmy multi-kulti? (wpis gościnny dla portalu Polki na Obczyźnie)

Ja, żona innowiercy (wpis gościnny dla portalu Polki na Obczyźnie)

Jak znalazłam pracę w szkole językowej w Wietnamie

Osiem najczęściej zadawanych pytań na temat Dubaju

Zrób Celtę i zwiedzaj świat!

[mc4wp_form id=”497″]

error: Treść jest chroniona !!