• Menu
  • Menu
Benin, voodoo i wirujące Zangbeto

Benin, vodun i wirujące Zangbeto

Benin w Afryce Zachodniej jest kolebką vodoun, jednej z najstarszych religii świata. Zanim jednak opowiem o niej  i pokazach, które widzieliśmy w zeszłym tygodniu, najpierw musimy porozmawiać o duchach.

Europejczykom to nie przystoi

Vodoun jest skomplikowane i owiane tajemnicą, ale jeśli chcemy spróbować choć odrobinę je poznać, musimy podejść do niego z otwartą głową, szacunkiem i bez oceniania. Czyli zapomnieć na chwilę o naszych społeczno-kulturowych uwarunkowaniach ceniących ponad wszystko racjonalizm. W Europie uczy się nas, żeby wszystko, co nie jest udowodnione naukowo, uważać za zabobon. Wykształconym ludziom nie uchodzi wierzyć w zjawiska paranormalne.

Jak jest w innych częściach świata?

Benin, voodoo i wirujące Zangbeto

Podczas mojego prawie dziesięcioletniego pobytu w Azji i Afryce, jednym z moich największych odkryć było to, że tylko my, przedstawiciele kultury zachodu, kategorycznie zaprzeczamy istnieniu duchów. Dla innych kultur ich istnienie jest oczywiste. Wietnamski kult przodków oparty jest na przekonaniu, że duchy nie tylko są wśród nas, ale także biorą czynny udział w naszych codziennych sprawach. W Indiach cuda są na porządku dziennym, a po Himalajach przechadzają się bogowie. W Pakistanie duchy, diabły, anioły i czarna magia są zwyczajną częścią otaczającego świata. W Arabii Saudyjskiej na wspomnienie o dżinach moje uczennice oblewał blady strach. Nie namawiam Was do uwierzenia w duchy, ale chciałabym, żebyście na czas czytania tego artykułu dopuścili ich istnienie. Pozwoli Wam to spojrzeć na vodoun z pespektywy jego wyznawców, a nie wszystko wiedzących yovo (białych). Przecież już Szekspir zauważył, że są takie rzeczy w niebie i na ziemi, o których nie śniło się waszym filozofom.

Vodoun nie jest zazdrosne ani zaborcze

Benin, voodoo i wirujące Zangbeto

dlatego doskonale godzi się z innymi religiami. Wedle oficjalnych statystyk około 20% Benińczyków wyznaje vodoun, w praktyce jest to co najmniej 60%, ponieważ wielu chrześcijan i muzułmanów jednocześnie praktykuje vodoun. Stąd właśnie wziął się synkretyzm afroamerykański, który od XVI wieku rozwijał się w krajach Ameryki Południowej i Centralnej. Gdy za sprawą handlu niewolnikami vodoun dotarło do Nowego Świata, zostało poniekąd wchłonięte przez katolicyzm. Duchy voodoo utożsamiono z katolickimi świętymi, ponieważ odgrywały podobną rolę, czyli pośredniczyły w kontaktach z bogiem. Odmiany vodoun, które na przestrzeni wieków rozwijały się Ameryce Południowej i Centralnej, dla rozróżnienia nazywa się voodoo.

Benin, voodoo i wirujące ZangbetoNasz znakomity przewodnik Herman (jeśli jedziecie do Grand Popo, kontaktujcie się przez FB), który sam od kilku lat jest adeptem vodoun, woli nie nazywać go religią, a po prostu tradycją. Tajemną wiedzą na temat medycyny naturalnej oraz praw rządzących naturą. Słowa magia też nie lubi. Kapłani nie uprawiają czarnej ani białej magii – mówi – są po prostu pośrednikami między duchami, przodkami i ludźmi. Na pytanie, kiedy dokładnie narodziło się vodoun, Herman z uśmiechem odpowiada, że dokładnie wtedy, kiedy ludzie zaczęli doświadczać pierwszych problemów. Szamani poprzez kontakt z duchami znajdują rozwiązania na kłopoty zdrowotne, duchowe, miłosne, rodzinne, zawodowe i międzyludzkie oraz te spowodowane przez żywioły: powodzie, susze czy pożary. Każda dziedzina życia, łącznie z kontaktowaniem się z przodkami, jest uregulowana przez vodoun. Duchy zajmują się też karaniem złoczyńców i utrzymywaniem porządku.

Zangbeto czyli nocni strażnicy

Benin, voodoo i wirujące Zangbeto

Zangbeto na pierwszy rzut oka przypominają ogromne, kolorowe snopki siana. Jak głosi legenda po śmierci ojca młody Zangbeto walczył o tron z dwoma starszymi braćmi. W nocy, przed rozstrzygającą bitwą , dowodzący najmniejszą armią Zangbeto poprosił o pomoc siły nadprzyrodzone. Dostał radę, żeby jego żołnierze owinęli się w słomę i ruszyli na wrogów udając, że są duchami. Podstęp się udał,  bracia przestraszyli się i uciekli. Zangbeto zasiadł na tronie i od tamtej pory jest czczony jako obrońca słabych i pokrzywdzonych. Jego duch chroni przed czarną magią i wymierza sprawiedliwość. Każda wioska, a w miastach dzielnica, ma swoich Zangbeto, które wzbudzają respekt wśród mieszkańców.  Choć Zangbeto wykonuje swe obowiązki tylko w nocy, czasem pojawia się za dnia podczas pokazów i uczestniczy w ceremoniach, aby zademonstrować swe moce. W zeszłym tygodniu obejrzeliśmy taki występ zorganizowany we wsi Gbecon przy togijskiej granicy.

Bębny, tańce, śpiewy i destylat sorabi

Benin, voodoo i wirujące Zangbeto

Z duchami Zangbeto mogą porozumiewać się jedynie ich opiekunowie należący do sekretnego stowarzyszenia. W wiosce Gbecon dopuszczeni są do niego tylko mężczyźni, bo kobiety ponoć nie umieją dotrzymać tajemnicy. Wyznawcy voodoo wierzą, że kolorowe, słomiane snopki porusza znajdujący się w środku duch Zangbeto. Członkowie stowarzyszenia tajemnymi zaklęciami zachęcają ducha do tańca, spryskują go też tradycyjnym destylatem sorabi. W powietrzu unosi się zapach mocnego alkoholu, a wybijany na bębnach rytm staje się głośniejszy. Mieszkańcy Gbecon tańczą i śpiewają (filmik tutaj), a Zangbeto zaczyna wirować jak derwisz. Z początku wolno, a potem coraz szybciej i szybciej (filmik można zobaczyć tutaj ). W transie o mało nie wpada na oglądających, lecz opiekunowie w ostatniej chwili nakierowują ducha we właściwą stronę.

Benin, voodoo i wirujące Zangbeto

W czasie występów pojawiają się trzy Zangbeto, reprezentujące różne moce. Pod koniec opiekunowie podnoszą słomianą konstrukcję, żeby udowodnić, że w środku nikogo nie ma. W pierwszym jest tylko stoliczek z kośćmi złoczyńców ukaranych przez Zangbeto. W drugim czerwona figurka mężczyzny z ogromnym fallusem poruszającym się z góry na dół. Kilkuletni chłopcy na widowni, zdejmują spodnie i naśladują ruchy wykonywane przez figurkę.

Pod koniec pokazów vodoun, jeden z opiekunów ducha Zangbeto poczęstował mnie lokalnym destylatem sorabi. Oczywiście nie wypadało odmówić, ale też nie chciałam wypić całego kieliszka, bo sorabi jest bardzo mocne.

Benin, voodoo i wirujące Zangbeto

Doradzono mi, żebym podzieliła się jego zawartością z przodkami. Najpierw kosztuje się samemu, a potem resztę wylewa się na ziemię w trzech miejscach (tak jak na tym filmie). W Beninie jest to powszechnie stosowany zwyczaj, również z innymi napojami, na przykład wodą.

Benin, voodoo i wirujące Zangbeto

Po pokazach odwiedziliśmy szamana w wiosce Heve, ale o tym napiszemy następnym razem.

[mc4wp_form id=”497″]

Polecamy:

Malaria jest jak żywioł, podchodźmy do niej z pokorą!

Afryka. Jak pomagać z głową i nie dać się naciągnąć?

Nasze życie w Arabii Saudyjskiej było interesujące, przyjemne i bezpieczne

Życie w krainie vodoun

Turkish Airlines. Darmowy hotel przy długich przesiadkach – w praktyce

Siedem powodów, żeby pozbyć się kompleksu non-native speakera

Ganvie – wioska rybacka na jeziorze w Beninie

Ramadan w Arabii Saudyjskiej, czyli dlaczego post skutkuje przybieraniem na wadze

Osiem najczęściej zadawanych pytań na temat Dubaju.

Nasz spontaniczny ślub w Tanzanii

Jak znalazłam pracę w szkole językowej w Wietnamie

O podróżach i o tym że życie jest szukaniem

Rozmowa o związkach międzykulturowych i tolerancji

Zrób Celtę i zwiedzaj świat!

[mc4wp_form id=”497″]

error: Treść jest chroniona !!