Kobiety w Arabii Saudyjskiej wsiadły za kierownicę! Dlaczego dopiero teraz?

Dlaczego Saudyjki dopiero teraz wsiadły za kierownicę?

Tuż po północy z 23 na 24 czerwca pierwsze kobiety w Arabii Saudyjskiej wsiadły za kierownicę, aby skorzystać z prawa, o które saudyjskie aktywistki walczyły od wielu lat. Kobiety decydujące się w przeszłości, w formie protestu, na prowadzenie samochodu, były karane więzieniem i chłostą. A ich szykanowane rodziny  w skrajnych przypadkach musiały nawet opuszczać kraj, żeby uniknąć śmierci.

Arabia była jedynym krajem na świecie, gdzie kobietom nie wolno było prowadzić samochodu (więcej o naszym życiu w Królestwie tutaj). Zakaz ten był oparty na ultrakonserwatywnym zwyczaju i nacisku społecznym, jeśli kobieta prowadziła samochód inni Saudyjczycy prześladowali całą jej rodzinę. Z braku podstawy prawnej, aktywistki wrzucano do więzienia pod zarzutem zdrady. Dopiero, gdy protesty przeciw zakazowi zaczęły się nasilać, pojawiło się prawo zabraniające wydawania prawa jazdy dla kobiet.

Skąd ten zakaz?

Zwłaszcza, że w czasach Proroka Mahometa kobiety jeździły na wielbłądach. Mało tego, dowodziły nawet z siodła bitwami, jak na przykład Aisza, najmłodsza żona Proroka. Islam był tolerancyjną religią, dopóki w XVIII wieku nie pojawił się w Arabii fundamentalistyczny nurt wahabizmu. To wtedy rozpoczęła się trwająca do dziś era islamskiego ekstremizmu i zbrojnego dżihadu. Każdy, kto nie był wahabitą, automatycznie stawał się heretykiem. Dotyczyło to zarówno szyitów, sunnitów jak i wyznawców innych religii. Heretyk miał dwa wyjścia: nawrócić się albo zginąć.

Nadejście wahabizmu położyło także kres dotychczasowej pozycji społecznej kobiety, która została całkowicie podporządkowana woli mężczyzny. O całym życiu kobiety decydować miał opiekun (mahram – mężczyzna z rodziny, ojciec, brat, mąż, albo syn). Bez opiekuna nie wolno jej było nawet wychodzić z domu! Zakaz prowadzenia samochodu przez kobiety wdawał się w tej sytuacji tak naturalny i oczywisty, że nikt nie zadał sobie nawet trudu, by go prawnie usankcjonować. Po co kobieta miałaby prowadzić, skoro zawsze przebywała w towarzystwie mężczyzny, który mógł ją w tym wyręczyć?

Poza tym fundamentalistyczni duchowni orzekli, że kobieta za kółkiem spowodowałaby wzrost cudzołóstwa, prostytucji oraz handlu narkotykami. Co gorsza, Saudyjczycy nie byliby w stanie poskromić podniecenia na widok prowadzącej kobiety, więc cały czas dochodziłoby do wypadków i gwałtów. Inna, aktualna wciąż teoria głosi, że prowadzenie samochodu uszkadza jajniki i prowadzi do bezpłodności.

Zaskakująco wiele moich uczennic było przekonanych, że zakaz prowadzenia samochodu, to przywilej. „Saudyjki są jak królowe, a królowym nie wypada prowadzić, bo mają od tego szoferów” –  tłumaczyły.  Inne, przekonane o swojej niższości wobec mężczyn, uważały z kolei, że prowadzenie jest zbyt trudne. Wszak kobieta ma co najwyżej połowę mózgu, który, jak idzie na zakupy, kurczy się  do jednej czwartej (tak! to słowa wygłoszone niedawno publicznie przez saudyjskiego duchownego!).

No Woman, No Drive

Hisham Fageeh, saudyjski satyryk i aktywista, wyszydził większość tych absurdalnych powodów w piosence „No Woman, No Drive”. Utwór nagrał a capella, bo wedle wahabitów instrumenty są haram (zakazane przez islam), z czego Hisham kpi używając w nagraniu drapania się po brodzie, jako „instrumentu”. Piosenka została opublikowana w dniu jednego z protestów w 2013 roku, aby wesprzeć aktywistki. Do dziś utwór miał już ponad 16 milionów odsłon! Link tutaj.

Młody książę reformator

W tym samym czasie, kiedy w 2014 roku zamieszkałam w Arabii Saudyjskiej, rozpoczął się tam kryzys gospodarczy. Wraz ze spadkiem cen ropy naftowej, pogłębiał się deficyt budżetowy, co przez następne lata doprowadziło do likwidacji ogromnej ilości stanowisk pracy w sektorze publicznym. Saudyjczycy z klasy średniej musieli uczyć się zaciskać pasa. Mniej rodzin mogło sobie pozwolić na zatrudnianie szoferów i więcej kobiet było zmuszonych iść do pracy, aby wspomóc rodzinny budżet.

Rodzina królewska zaczęła obawiać się buntu i rozruchów. Wtedy na międzynarodowej arenie politycznej zrobiło się głośno o młodym i ambitnym księciu Mohammedzie bin Salmanie (Książę MBS), który wkrótce został mianowany następcą saudyjskiego tronu. To on jest autorem odważnego planu reform ustrojowych, gospodarczych i obyczajowych („Wizja 2030”), mającego na celu uniezależnienie królestwa od dochodów z ropy naftowej. Reformy zakładają, że odsetek kobiet aktywnych zawodowo do 2030 ma wzrosnąć z 22 do 30 procent.

Książę MBS skonsolidował władzę w iście absolutystycznym stylu. Zaraz po ogłoszeniu, że Arabia powróci do umiarkowanego islamu, aresztował kilkaset osób, w tym ekstremistycznych duchownych, potencjalnych oponentów ze świata biznesu oraz rywali do tronu. Aby zyskać poparcie młodych Saudyjczyków (ponad połowa  tego 33 milionowego społeczeństwa!)  rozpoczął wprowadzanie reform obyczajowych. W kraju, gdzie do tej pory muzyka i filmy były haram, czyli zakazane, zaczęto otwierać kina i organizować koncerty. Zezwolono nawet kobietom kibicować na wydarzeniach sportowych. Po raz pierwszy mogły obejrzeć mecz piłki nożnej na żywo!

Pod koniec zeszłego roku Książę MBS ogłosił, że kobiety wkrótce wsiądą za kółko. Było to krótko po moim wyjeździe z Arabii, więc podekscytowane uczennice zasypywały mnie prośbami, żebym wracała do Saudii,  bo wszystko zmienia się na lepsze.

Kobiety-taksówkarze

Do Saudyjskiego urzędu ruchu drogowego napłynęło już ponad 120 000 podań o prawo jazdy. Saudyjki posiadające zagraniczne prawa jazdy, wymieniły je na miejscowe, a reszta przechodzi 30 godzinne kursy. W internecie pojawiły się ogłoszenia oferujące pracę dla kobiet-instruktorek jazdy. Dilerzy samochodowi zacierają ręce, bo choć kobiety nadal nie mają prawa kupować samochodów bez zezwolenia opiekuna (mahram), to popyt na auta i tak już rośnie. Ford, w ramach kampanii marketingowej, przez kilka ostatnich miesięcy oferował darmowe kursy jazdy .

Careem, bliskowschodni odpowiednik Ubera, rozpoczął proces rekrutacyjny dla kobiet taksówkarzy, zgłosiło się już ponad 2 000 chętnych, a do 2020 roku korporacja zamierza zatrudnić nawet 10 000 kobiet-taksówkarzy w Arabii Saudyjskiej. Uber pewnie wkrótce podąży w ślad konkurenta. Kobiety do tej pory stanowiły jakieś 80% klientów korporacji taksówkarskich. Nie jest jeszcze do końca jasne, czy kobiety będą mogły wozić także mężczyzn.

Jak wcześniej radziłam sobie z transportem w Arabii?

Zakaz prowadzenia samochodu był dla mnie i moich znajomych ekspatek  uciążliwszy niż obowiązek noszenia abai (cienkiego płaszczyka). W Arabii nie ma komunikacji miejskiej, byłyśmy więc skazane na kierowców oraz darmowe autobusy zapewniane przez zamknięte osiedla dla obcokrajowców, w których mieszkałyśmy. Autobusy te dwa razy dziennie, rano i po południu, woziły kobiety na zakupy do supermarketów i galerii handlowych. Jeśli się pracowało, ciężko było się załapać. Kurs za taksówkę zaczynał się od 25 riali (równowartość 25 złotych), horrendalnie wysoka cena w kraju, gdzie litr benzyny był tańszy od litra wody. Gdy w Królestwie pojawił się Uber, życie stało się przyjemniejsze, za ten sam kurs płaciłam już tylko od 8 do 10 riali.

Moje uczennice nagminnie się spóźniały lub nie przychodziły na zajęcia, tłumacząc się problemami z transportem. W rodzinach, które nie mogły sobie pozwolić na szoferów, obowiązek dowożenia dziewczyn do szkoły spadał na męskich krewnych. Konserwatywne rodziny nie zezwalały bowiem swoim córkom na korzystanie z usług Ubera i Careem, gdyż oznaczało to kontakt z obcymi mężczyznami. Zresztą młodzi mężczyźni z bogatych rodzin często zatrudniali się w roli kierowców wyłącznie w celach randkowych. Jest to najłatwiejszy sposób nawiązywania kontaktów towarzyskich z niespokrewnionymi kobietami. Szacuje się, że w najbliższym czasie co najmniej pół miliona kierowców straci pracę i zostanie odesłanych do swoich krajów, głównie do Indii, Pakistanu i Bangladeszu.

Gratuluję Saudyjkom i życzę im, żeby był to pierwszy krok na drodze do niezależności.

Polecamy też: 

Wywiad z Sadeemką, Ślązaczką, która przeszła na islam

O wolontariacie w obozie dla uchodźców w Jordanii opowiada Natalia Kaszuba

Rozmowa o związkach międzykulturowych i tolerancji

Nasz spontaniczny ślub w Tanzanii

Yovo i Brownie. Czy jesteśmy multi-kulti? (wpis gościnny dla portalu Polki na Obczyźnie)

Kwiatek w Beninie. O Polce wspierającej edukację dzieci w Afryce

Nasze życie w Arabii Saudyjskiej było interesujące, przyjemne i bezpieczne.

Osiem najczęściej zadawanych pytań na temat Dubaju.

Ja, żona innowiercy (wpis gościnny dla portalu Polki na Obczyźnie)

Ramadan w Arabii Saudyjskiej, czyli dlaczego post skutkuje przybieraniem na wadze

O podróżach i o tym że życie jest szukaniem

Zrób Celtę i zwiedzaj świat!

Jak znalazłam pracę w szkole językowej w Wietnamie

error: Treść jest chroniona !!